Dla wielu w tym kraju poezja śpiewana kończy się na Starym Dobrym Małżeństwie. Przynajmniej takie jest pierwsze skojarzenie. Gdy zaczniemy drążyć temat, to szybko dochodzimy do Marka Grechuty, czy np. Grzegorza Turnaua. Jednak znajomość utworów przeważnie ogranicza się do paru największych przebojów wyżej wymienionych artystów. Dlaczego tak się dzieje? … bo absolutnie nie zwracamy uwagi na teksty w piosenkach.
Z zasady nie pijam na trzeźwo
Lecz nawet zasady są zmienne
Nie kalam się myślą zbereźną
Z reguły nie sypiam bezsennie
Nie piszę o ciężkich porankach
Bo poukładane mam plany
A nie jest to przecież sielanka
Dopóki na nogi nie wstanę
Każdy plan można zmienić
Lecz wolę życie bez planu
Jak tylko odkurzę mieszkanie
Zdobędę mury Libanu
W spokojnym brzęku butelek
Odnajdę spełnione, spełnione nadzieje
Upiekę się jak kartofelek
I nigdy już nie wytrzeźwieję
Każdy plan można zmienić
Lecz wolę życie bez planu
Jak tylko odkurzę mieszkanie
Zdobędę mury Libanu
Jak frytka się zetnę w oleju
I spalę się skrętem do szczętu
I z duszy swej, mój Dobrodzieju
Nie zrobię nikomu prezentu
Autor: Czesław Mozil
Poezja śpiewana w Polsce to naprawdę ciekawy temat. Kogo nie spytać – przeważnie nie słucha i nic nie zna. A w głównym nurcie polskiej muzyki rozrywkowej takich twórców mamy bez liku. Oprócz wymienionych powyżej każdy chce czy nie, musi znać: Magdę Umer, Edwarda Stachurę, Michała Bajora, Tadeusza Woźniaka, Ewę Demarczyk, Niemena, Pod Budą, Antoninę Krzysztoń, Stanisława Staszewskiego, Seweryna Krajewskiego, Trio: Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński… To klasyka, którą w tym kraju jeszcze do niedawna nasiąkało się od dziecka. Jednak większość ludzi tych tekstów z poezją nie skojarzy…
Poezja śpiewana kontra XXI wiek
… widocznie taka to już polska przypadłość. Przecież nie jest inaczej z wykonawcami współczesnymi. Marcin Świetlicki ze swoimi „Świetlikami”, Piotr Rogucki i jego „Coma”, Marek Dyjak, Kazik Staszewski z „Kultem”, AdaNowak i „Raz,dwa,trzy”, Paweł Sołtys, Czesław Mozil, „Kwiat Jabłoni” (dzieci Kuby Sienkiewicza z „Elektrycznych Gitar”). Do tego można dołożyć wielu wykonawców rapu i hip-hopu. Jednak daleko mi do tych klimatów, więc tylko wspomnę Taco Hemingwaya i Łukasza Stępnia, czyli Kleszcza. Także i w tym przypadku od fanów tych wykonawców usłyszymy, że poezja śpiewana – to nie dla nich.
Przyznać trzeba, że większość z nich ma korzenie jeszcze dwudziestowieczne. Ale z drugiej strony, nazywanie tych państwa dziadkami na emeryturze byłoby przesadą. Dlatego moim zdaniem poezja śpiewana w naszym kraju ma się całkiem dobrze. Tylko mało kto o tym wie, że słucha utworów o głębszej treści. Większość daje się uwieść rytmowi i melodii, a słowa traktują jako przymusowy dodatek. Ignorowanie tekstów w piosenkach jest smutnym dowodem, jak w tym kraju ludzie są oduczeni myślenia.
Wiersze kontra discopolo
W sumie można powiedzieć, że poezja śpiewana jest jak discopolo — nikt nie słucha, a każdy zna. Jednak na takie stwierdzenie mogę odpowiedzieć tylko: dokładnie tak, a nawet odwrotnie. Bo tu problem polega zupełnie na czymś innym, a mianowicie na tym, że do discopolo ludzie nie przyznają się ze wstydu, a do poezji śpiewanej z niewiedzy. Dlaczego to ważne wiedzieć, czego się słucha? To akurat proste; gdy wiem, że słucham poezji, to większa szansa, że zwrócę uwagę na słuchany tekst.
Wychodzi na to, że poezja nas otacza, tylko trzeba chcieć ją dostrzec. Według mnie nawet najsłabszy wiersz jest więcej wart niż 100 utworów o majteczkach w kropeczki. Nie bójmy się poezji, nie bójmy się myślenia oraz naszej wrażliwości.